Ciekawe badanie, które pokazuje jak poprzez sensytyzacje czuciowego układu nerwowego, możemy doprowadzić do przetrwałego ból pleców.
Ważne i trzeba to podkreślić, jest to tylko hipoteza. Na zdjęciu mechanizm jest opisamy trochę bardziej "profesjonalnie", ale po angielsku.
Chodzi z grubsza o to, że jak mamy zwyrodniały / osłabiony krążek międzykręgowy oprócz tego często pojawia się przepuklina. Dochodzi do stanu zapalnego w obrębie krążka żeby posprzątać ten syf.
Pisałem w poprzednim wpisie, że w takim wypadku w myśl jednej z hiporez wytwarza się dodatkowe krążenie. Dzieje się tak po to aby dostarczyć do uszkodzonego miejsca makrofagi które zjadają przepuklinę. I oprócz tego odprowadzić zjedzone fragmenty z pola bitwy. Proces ten trwa, i teraz wjeżdża kolejne badanie - stan zapalny który się wytwarza, drażni receptory czuciowe nerwów czuciowych w obrębie uszkodzonego miejsca i to sprawia że czujemy ból. W związku z tym, wytwarzają się kolejne zakończenia nerwowe. Obrywają one od stanu zapalnego i zdrgenerowanego dysku impulsami bólowymi (nocyceptywnymi). Może to generować przewlekły ból pleców
Finał imprezy jest taki, że po posprzątaniu całego balaganiu w miejscu w którym był / jest zdegenerowany dysk i była / jest pezepuklina zostaje nam więcej czuciowych połączeń nerwowych które, co ważniejsze, są przeważliwione (zjawisko sensytyzacji), w związku z tym byle bzdura jest w stanie nas zaboleć tak, jakbyśmy zaraz mieli umrzeć.
Co ciekawe, tu już refleksja ode mnie, to mogłoby pasować do faktu, że rzadko która przepuklina generuje ból bezpośrednio. Ale też byłoby spójne ze sposobem myślenia jednego z kolegów, który nie wyklucza operacji przepukliny nawet mimo że nie powoduje bólu. W każdej chwili przepuklina może smyrnąć nasze przewrażliwione nerwy i np. odciąć nam stopę, albo co gorsza, zwieracze. Nigdy nie wiadomo.
Źródło badania: pubmed.